Lubię poglądać wsparty na Judahu skale, Jak śpienione bałwany, to w czarne szeregi Scisnąwszy się buchają, to jak srébrne śniegi W milionowych tęczach kołują wspaniale.
Trącą się o mieliznę, rozbiją na fale, Jak wojsko wielorybów zalegając brzegi, Zdobędą ląd w tryumfie, i napowrót zbiegi, Miecą za sobą muszle, perły i korale.
Podobnie na twe serce o poeto młody! Namiętność często groźne wzburza niepogody, Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twéj szkody
Ucieka w zapomnienia pogrążyć się toni, I nieśmiertelne pieśni za sobą uroni, S których wieki uplotą ozdobę twych skroni.